poniedziałek, 23 lipca 2012

4 rozdział


- No powiedz coś! – krzyknęła w jego stronę, lecz Louis ani drgnął, cały czas siedział nieruchomo, a jego wzrok wbity był w nagrobek. – Do jasnej cholery, odezwij się! – nadal krzyczała, mając nadzieję, że chłopak zaraz wstanie, przytuli ją i ponownie powie, że to nie jest jej wina. Niestety wiedziała też, że tak się nie stanie.. teraz kiedy Louis znał prawdę, wszystko uległo zmianie.
- Myślę, że muszę już iść – odezwał się spokojnie, następnie wstał, ostatni raz spojrzał w brązowe oczy Rose i jak najszybciej zmierzał ku wyjściu z cmentarza.
- Louis zaczekaj! – krzyknęła i ruszyła w jego stronę. Po chwili znalazła się u jego boku.
- Co mam ci powiedzieć?! Że doskonale czuję się z myślą, że przez ciebie zginął mój przyjaciel?! To chcesz usłyszeć?!- wybuchnął i obrzucił dziewczynę złowrogim spojrzeniem – A teraz daj mi spokój! – uniósł głos i opuścił miejsce wiecznego spoczynku.
- Ale.. – wydusiła z siebie Rose – nie zostawiaj mnie tu.. samej – dodała po cichu
Dziewczyna upadła na ziemię, a krople łez spływające po jej twarzy z hukiem uderzały o podłoże. Mogła przewidzieć, że tak się stanie! Niepotrzebnie powiedziała Louisowi całą prawdę. Lepiej byłoby gdyby, zostawiła to dla siebie, ale kiedyś w końcu musiała to z siebie wyrzucić. Myślała, że wtedy będzie jej łatwiej, jak się jednak okazało, myliła się. Zapłakana dziewczyna wróciła na grób swojego chłopaka.
- Liam, wszystko rujnuję.. – odezwała się w kierunku nagrobka – najpierw straciłam ciebie, a teraz twojego przyjaciela.. jestem do niczego! – mówiła przez łzy – gdybym tylko mogła cofnąć czas, to nie spotkałbyś mnie. Nadal prowadziłbyś swoje niezwykle zwykłe, uporządkowane życie, a ja pewnie szlajałabym się po jakiś klubach. Miałeś pecha, że spotkałeś tak zepsutą osobę jak ja, ale ty postanowiłeś podjąć to wyzwanie i mnie zmienić, co po części ci się udało..

Pogodny poranek. Do pomieszczenia, przez szybę przedarły się promienie słoneczne, które obudziły dziewczynę. Ta otwarła szeroko oczy i jeszcze bardziej wtuliła się w ramiona, leżącego obok chłopaka. Spojrzała na niego. Wyglądał on niczym anioł stróż, który zrobił sobie przerwę i chwilowo nie pilnuje swojego podopiecznego. Rose uśmiechnęła się na jego widok i jak najciszej wymknęła się z łóżka. Nie wiedziała gdzie podziały się jej ubrania, więc założyła na siebie koszulkę swojego chłopaka, która leżała niedaleko. Tak odziana dziewczyna wyszła na balkon i odpaliła papierosa. Głęboko zaciągnęła się dymem nikotynowym, by po chwili wypuścić go z ust. Uwielbiała ten stan. Nikotyna sprawiała, że Rose czuła się o wiele lepiej niż normalnie, była bardziej spokojna. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swoich plecach, jak się domyślała było to Liam, więc zgasiła papierosa i odwróciła się w jego stronę.
- Cześć skarbie – odezwała się, wieszając ręce na jego szyi.
- Znowu paliłaś – rzucił na powitanie – wiesz, że tego nie lubię.. – dodał spoglądając na nią oczami pełnymi wyrzutu
- Zayna jakoś tolerujesz.. – bąknęła niewzruszona
- Zayn to Zayn, a ty to ty, nie pozwolę Ci, niszczyć sobie zdrowia- odrzekł głęboko wpatrując się w oczy dziewczyny - ale na szczęście znam sposób, by cię tego oduczyć – dodał z lekkim uśmieszkiem
- Doprawdy? – spytała z niedowierzaniem
- A wiesz, że bardzo pociągająco wyglądasz w mojej koszulce? – powiedział uwodzicielskim głosem, na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła – Wielka szkoda, że palisz papierosy.. – podszedł do niej z tyłu – bo wiesz.. gdybyś nie paliła.. – w tym momencie przejechał palcami po jej obojczyku – to moglibyśmy robić wiele ciekawych rzeczy- przysunął ją bliżej tak, że ich ciała dokładnie przylegały do siebie – bardzo ciekawych - musnął ustami jej szyję – ale skoro nie chcesz.. – przerwał, odsunął się od niej i wrócił do pokoju.
- Szlag, czy on musi być taki sprytny?! – przemknęło przez głowę Rose.
Dziewczyna wzięła paczkę swoich papierosów, podeszła do barierki i z całej siły pchnęła nimi przed siebie, tak że wylądowały gdzieś głęboko w dole. Zadowolona z siebie weszła z powrotem do pomieszczenia i obdarowała swojego chłopaka namiętnym pocałunkiem.
- Ależ oczywiście, że chcę – szepnęła mu do ucha..

To wspomnienie wywołało u Rose ciepły dreszczyk, który przeszedł jej ciało.  Dziewczyna chciała ponownie znaleźć się w objęciach Liama, pragnęła jego bliskości. Oddałaby wszystko, żeby czasy, w których byli blisko siebie, znów powróciły. Niestety, nie mogła sprawić, że Liam wróciłby do świata żywych, ale mogła zrobić coś innego, co by umożliwiło jej ponowne spotkanie z chłopakiem.
- Kochanie już niedługo znów będziemy razem – szepnęła i jak oparzona wybiegła z cmentarza. Złapała taksówkę, która zawiozła ją do jej domu. Po chwili znalazła się na miejscu. Wnętrze mieszkania wyglądało okropnie, panował tam niesamowity bałagan, wszystko było pokryte kurzem. Dziewczyna mieszkała sama, a że całe dnie spędzała na cmentarzu, to nikt nie zajmował się jej domem. Nie przeszkadzał jej ten widok, nie po to tu przyszła. Pobiegła schodami na górę i skierowała się w stronę łazienki. Weszła do środka, zamknęła drzwi na klucz i przekręciła czerwony kurek tak, że po chwili wanna wypełniała się ciepła wodą. Podeszła do białej szafki, znajdującej się obok.
- Cholera, gdzie to jest – rzuciła grzebiąc w szufladzie
Po chwili znalazła to czego szukała. Z uśmiechem na twarzy przejrzała się w lśniącym odbiciu żyletki. Zdjęła z siebie ubrania i weszła do wanny. – Ałć, jak gorąco – wymknęło się z jej ust w chwili, gdy jej skóra dotknęła wody. Pomimo temperatury Rose wygodnie usadowiła się w środku, a w ręku trzymała swoją brzytwę. Nie była do końca pewna, czy chce to zrobić, ale w tej chwili wydawało jej się to najlepszym rozwiązaniem. Z precyzją przejechała żyletką, po swoim nadgarstku, a pierwsze krople krwi zmieszane z jej łzami wpadały do wody, zmieniając jej kolor. Po chwili wykonała kolejne cięcia. Ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Ujrzała swoją komórkę, leżącą nieopodal. Dziewczyna wychyliła się nieco, sięgając po urządzenie. Weszła w książkę telefoniczną i zatrzymała się na kontakcie „Louis”. Z ledwością nacisnęła zieloną słuchawkę, po paru sygnałach usłyszała głos Tomlinsona, zdołała tylko szepnąć „Louis, ja nie chcę umierać”. W tym momencie komórka wypadła z jej dłoni, lądując w różowawej wodzie. Rose straciła przytomność. 
______________________________
Siemacie ;*
2 lata *_* jej, pozdrawiam wszystkie Directionerki :)
ogólnie to się jaram, bo pierwszy raz 1D zagościli w moim śnie! Zawsze śnie o jakiś debilach ze szkoły, a tu proszę jaka niespodzianka ^^ 
Rozdział mi się podobał, ale po ponownym przeczytaniu, stwierdziłam, że jest jakiś taki zły? Sama nie wiem ;D A i jest trochę dłuższy od poprzedniego XD 
aa jakby wam się nudziło to możecie popytać : http://ask.fm/Wikuuuuu ;)
aha i u góry po prawej stronie jest ankieta ;D zagłosujcie, bo chce wiedzieć ile osób to czyta :)
następny dodam jak będzie min. 12 komentarzy ;D no i bardzo bym Was prosiła o te komentarze! To strasznie motywuje, no ! :)
aa i jeszcze dodawajcie do obserwatorów ;D 
a jakby ktoś byłby na tyle miły i rozgłosił mojego bloga, to już w ogóle kosmos!*_*
no, to chyba tyle, trzymajcie się :*

20 komentarzy:

  1. Matko, cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ''Louis, ja nie chcę umierać''. Matko! Normalnie się popłakałam! A rzadko to robię ;D Wiesz co? Mi też dzisiaj po raz pierwszy śnili się chłopcy. Ich koncert. I Niall złapał mnie za nadgarstek ! ;D Rozdział super, czekam na kolejny ! Choć mówiąc szczerze za szybko się rozkręciło... Jakbyś mogła to daj w następnym rozdziale same wspomnienie, a dopiero w 6 interwencję Lou ;) Ale to tylko moje zdanie ;
    D

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomom, pisz następny ! Proszęęę ! Zajebiście by było gdyby był dzisiaj lub jutro ! Plese, bejbe. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz nie chcę Cię poganiać. Ale nawet jeśli nie będzie tych 12 kom. to proszę dodaj. Masz gdzieś napisany. Jak tak to dawaj go już tutaj. chcę go widzieć tutaj, teraz, zaraz, już. Świetny. cudownie się go czyta. dawno nie czytałam takiego opowiadania. Niby nie lubię jak dziewczyny podcinają sobie żyły dlatego, że chcą umrzeć chociaż nawet nie przemyślały swojej decyzji. To i tak mi się podoba twój blog. Mam nadzieję że nie będę musiała długo czekać na kolejny nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę dalszej weny. Aby kolejny rozdziały były tak samo cudowne jak te do tej pory.. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej noooooo on jest za dobry !! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty.! Pisz dalej .
    To jest genialne ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest świetny :D Podoba mi się i czekam na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO. ♥ KOCHAM TWÓJ BLOG. ♥ I TAKIE ŚPIĘCIE "ROSE, PRZECIEŻ JAK POPEŁNISZ SAMOBÓJSTWO TO DO DIABŁA PÓJDZIESZ!". AWWWWWW. *W* KOCHAM TO. DAWAJ MI TU 5 ROZDZIAŁ, ALE JUŻ! ♥ DZIEWCZYNO, MASZ TALENT, KOCHAM TE OPOWIEŚCI. ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, dziewczyno. Jakie to cudowne. Pisz dalej. *____________*

    OdpowiedzUsuń
  10. GENIALNE! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. c:

    OdpowiedzUsuń
  11. owwwwwww :3.. Pisz,pisz,pisz !!! <3.

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko, niesamowity rozdział! Świetny! Pisz dalej, koniecznie ; ))!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu jesteś genialna <3 Bardzo chcę kolejny i mam nadzieję, że niedługo dodasz. Nigdy nie czytałam opowiadania tego typu i jest po prostu ZAJEBISTE <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam wczoraj ale czekałam na 21;22 i nie skomentowałam :D No to tak moim zdaniem ten rozdział był ZAJEBISTY. Na miejscu Rose też bym tak postąpiła, chociaż wiadome że Lou albo ktoś inny ją uratuje. ;0
    Czekam na następny rozdział ;)


    @11puchacz

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham...Pisz dalej bo dobrze się sprawujesz milordzie. Czekam na 5 część

    OdpowiedzUsuń
  16. KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOCCCCCCCCCCCHHHHHHHHHHHHHAAAAAAAAAAMMMM tego bloga !

    OdpowiedzUsuń
  17. jakoś późno dodaje ten komentarz ale chyba wazne że wgl dodaje nie ;D
    rozdział boski zresztą tak jak kazy był i będzie zajebisty !! Czekam na kontynuacje ;)
    jest już nawet pooonad 18 rozdziałów to może szybko dodasz ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. jak ty świetnie piszesz *______*

    OdpowiedzUsuń
  19. zajebisty rozdział

    OdpowiedzUsuń