Ciemność. Totalna pustka. Nicość. Dziewczyna brnęła przez to
wszystko. Miała jeden cel – dojść do światełka, które znajdowało się na samym
skraju jej drogi. Pomimo jej starań ani trochę nie zbliżała się do końca.
Zirytowana zaczęła biec. Jednak nadal nie ruszała się z miejsca. Poddała się.
Bezradnie usiadła na podłożu i zastanawiała się, gdzie dokładnie jest. Nie
mogło być to niebo, gdyż było tu zbyt ponuro, ale piekłem też tego nie można
było nazwać, to miejsce nie było wystraczająco okrutne. A więc jest gdzieś
pośrodku? Utknęła między dobrem, a złem? A może zaraz zostanie przydzielona do
któregoś z tych miejsc? A jeśli za chwilę jej dobre i złe uczynki zostaną jej
pokazane i przeliczone? Doskonale
wiedziała, że tych drugich było zdecydowanie więcej. Nie chciała być potępiona
za swoje grzechy. Jedyne czego pragnęła,
to spędzić wieczność ze swoim ukochanym. – Głupia – pomyślała – Liam na pewno
teraz znajduje się w niebie, a ty trafisz do piekła i co wtedy? – myśli
przepływały przez jej głowę. Nagle w światełku zobaczyła zarys jakiegoś
człowieka. Otwarła szerzej oczy, żeby dostrzec, kto zmierza w jej kierunku.
Postać była coraz bliżej, aż w końcu znalazła się w zasięgu ręki. – Niemożliwe
– wyszeptała osłupiała. Dziewczyna niczym torpeda wyskoczyła w górę i rzuciła
się w ramiona chłopaka. W tym momencie była najszczęśliwszą osobą na świecie.
Po jej policzkach spłynęły łzy szczęścia. Nadal nie wierzyła w to co się
działo. Jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka. Przejechała palcami po jego
ciele, jakby nie wierząc, że on tu jest. Spojrzała w jego czekoladowe oczy, które
wyrażały szczęście, a zarazem troskę.
- Liam – szepnęła cała zapłakana – to naprawdę ty! - łzy
spływały ciurkiem po jej twarzy
- Ciii – chłopak przytulił ją jeszcze mocniej – Nie płacz
kochanie – pogłaskał ją po głowie
To co Rose przeżywała w tej chwili, było nie do opisania.
Czuła jego dotyk, była tak blisko niego! Od ponad roku nie przepełniały jej tak
pozytywne emocje. Nie przejmowała się tym, że znajduje się w jakiejś zupełnej
otchłani i przebywa w obecności swojego zmarłego chłopaka. To teraz nie miało
najmniejszego znaczenia. Liczyło się tylko to, że znów jest u jego boku.
- Rose, posłuchaj mnie uważnie – powiedział Liam,
przenikliwie wpatrując się w oczy dziewczyny – Nie mamy zbyt wiele czasu, ale
pamiętaj, pod żadnym pozorem, nie idź za mną, masz tu zostać, rozumiesz? –
dokładnie wymówił każde słowo
Dziewczyna tylko przytaknęła.
-Cokolwiek się stanie, zawsze będziesz w moim sercu, kocham
Cię - szepnął Liam, ujął jej twarz w swoje dłonie, otarł kciukiem jej łzy i
złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Dziewczyna odwzajemniła go i coraz
bardziej łapczywie wpijała się w jego usta. Oboje obdarowywali siebie
namiętnymi pocałunkami. Rose czuła się jak w niebie. A może już w nim była?
Jednak znienacka coś przerwało romantyczną scenę kochanków.
Mianowicie postać chłopaka zaczęła się oddalać i znikać w przestrzeni. Dziewczyna
rzuciła się w jego kierunku, lecz ten był już daleko przed nią.
- Pod żadnym pozorem nie idź za mną – głos Liama odbijał się
wokoło niej.
Stanęła w miejscu. Była oszołomiona tym, co właśnie się
stało, a zarazem wściekła, że ponownie oddzielono ją od ukochanego. Jej serce
wykonywało przyśpieszone uderzenia.
Oddychaj! -nagle czyiś krzyk rozbrzmiał w jej głowie.
Dziewczyna upadła, nie była w stanie wytrzymać tak głośnego dźwięku. Zamknęła
oczy i zwinęła się w kłębek. Po chwili straciła świadomość.
_____________________________________________
Wtam! :)
o żesz w morde, 20 komentarzy?! WOH! jesteście najlepsi na świecie! ;3
rozdział krótki, ale taki miał być :) następny dłuższy ^^
a i przepraszam za błędy XD
no i dodam nexta jak bd 12 komentarzy :)
20 osób to czyta, więc to chyba nie problem? ;D
aa i z przyjaciółką zaczęlyśmy prowadzić bloga o 1D :) http://myheartisforyou1d.blogspot.com :) 1 rozdział już niebawem. A będzie to działać na zasadzie, że jeden rozdział bd podzielony na perspektywy, zresztą, sami zobaczycie, także zapraszam ;D
oczywiście tego bloga nadal będę prowadzić! xx
I love you guys, bye xoxo